Było to w czasie międzywojennym.
Na jednym z majątków na pograniczu powiatu tczewskiego i starogardzkiego mieszkał pewien hrabia, znany i ceniony obywatel, wielki myśliwy i podróżnik, zarazem słynny jeździec...
Tenże hrabia uda się pewnego razu w dłuższą podróż zagraniczną.
Po blisko półrocznej nieobecności w kraju wrócił hrabia do domu, zawiadamiając o swym przybyciu tylko swego stangreta i ulubieńca Jana, wyznaczają mu przybycie na dworzec, podając dzień i godzinę przyjazdu - chcąc tym samym zrobić domownikom niespodziankę.
Na dworcu w Tczewie oczekiwał hrabiego stangret z furmanką. Jan był wiernym i zaufanym sługą swego pana.
Dzień dobry, mój kochany Janie ! Dzień dobry, jaśnie wielmożnemu panu hrabiemu.Takie było powitanie przed dworcem w Tczewie.
Hrabia wsiadł do powozu. Usiadłszy obok stangreta, wziąwszy lejce z rąk sługi, sam prowadził konie. W czasie jazdy z Tczewa do majątku, rozpoczął się następujący dialog pomiędzy hrabią a jego sługą:
No - Janie ! Czy w domu wszystko w najlepszym porządku? Tak jest, wielmożny panie hrabio! - odpowiedział stangret. To mnie bardzo cieszy! -powiedział hrabia.Po pewnej chwili zwrócił się Jan do hrabiego ze słowami:
Jaśnie wielmożny panie hrabio, czy mogę coś powiedzieć ? Oczywiście, że możesz, kochany Janie - odrzekł hrabia.Na to stangret:
Panie hrabio, Rex nie żyje ! był to ulubiony pies polowy hrabiego. Co!? Rex nie żyje? Na jaką chorobę zmarło ubogie stworzenie? - zapytał hrabia. To było zupełnie proste, jasnie panie hrabio. Rex obżarł się smażoną koniną. Co !? Koniną? -zdziwił się hrabia. Nigdy nie otrzymywał mięsa końskiego do jedzenia i dlaczego w mojej nieobecności dostał koninę? To znowu bardzo proste, jaśnie panie hrabio! Przy pożarze lewego skrzydła pałacu, spaliła się także stajnia, przy czym i jeden z koni. Rex tyle najadł się tej smacznej koniny, że musiał umrzeć. Co ty mówisz, Janie. Lewe skrzydło pałacu się spaliło, a ty chłopie powiadasz, że wszystko w najlepszym porządku? Jak to się stało, że ogień się zaprószył? To znów bardzo proste, wielmożny panie hrabio.W czasie ustawiania katafalku dla jaśnie pani teściowej pana hrabiego, zapaliły się od świecy firanki, a ponieważ nikt z pałacowej służby tego nie zauważył, paliło się dalej.
Co ty mówisz, Janie! Najjaśniejsza moja teściowa - dziękując Bogu - zmarła? Jak to się stało? Nic prostszego, jaśnie panie hrabio... Jak jaśnie pani teściowa dowiedziała się, że jaśnie pani małżonka uciekła z jaśnie panem hrabią rotmistrzem, to padła w omdleniu raz i drugi, a po raz trzeci szlag ją trafił i zmarła na fest. Co ty mówisz, mój ukochany Janie? Moja jaśnie żona uciekła z moim najlepszym przyjacielem, hrabią rotmistrzem? Jak to się mogło zdarzyć? To znów bardzo proste! Jaśnie hrabina kazała mi pojechać do Gdyni, do biura podróży "Orbis" i tam zakupić bilety do Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki - i to jeden bilet dla jaśnie pani hrabiny, a drugi bilet dla jaśnie pana hrabiego rotmistrza. Nie kazała zakupić biletów powrotnych. Do Ameryki, powiadasz Janie ?! I nie kazali nawet zakupić biletów powrotnych ? I to znów bardzo proste, jaśnie panie hrabio. Nie chcieli więcej wrócić do kraju, gdyż pani hrabina zabrała ze sobą wszelką własną biżuterię - nawet nie zapomniała zostawić biżuterii zmarłej teściowej pana hrabiego. Ho - ho ! Janie! - zawołał hrabia - ty jesteś rzeczywiście morowy chłop. Masz tu czek na 500 zł, gdyż tak wiernego sługi dotychczas nie miałem, a taką wierność należy sowicie wynagrodzić, albowiem nigdy nie wierzyłem w to, że po moim powrocie znajdę wszystko w najlepszym porządku[G.K.nr 39, z dn.1.10.1993r.]
Franciszek Biernacki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz