Jeszcze dwa lata temu w Kleszczewie mówili, że nie wierzą w TĘ analizację, którą obiecywali im od lat. Teraz firma kładzie już we wsi rury. I jest cisza.
Wójt gminy Zblewo Andrzej Gajewski ma powody do zadowolenia. W tym roku zostanie zakończone naprawdę wielkie zadanie, które od podstaw rozpoczął za swojej kadencji.
- Tak, firma pracuje już w Kleszczewie - mówi. - Razem to będzie około 23 kilometrów kanalizacji, nie licząc przyłączy z Pinczyna do Piesienicy, gdzie ciągniemy nitkę głównie do pałacu (zdewastowany za PRL-u pałac Hillarów - red.). Mieszka w nim kilka rodzin. Kanalizacja biegnie już z Pinczyna do Semlina, tu się rozdwaja na dwie nitki - na Kleszczewo i na Jezierce. Tej na Jezierce jeszcze nie rozpoczęliśmy, bo nie chcemy rolnikom niszczyć upraw. Roboty wyprzedziły harmonogramem inwestycyjny... Dlaczego ta cała inwestycja jest robiona w tamtym kierunku? Między innymi ze względu na to, że ścieki z Kleszczewa strasznie zanieczyszczają tamtejsze jeziora. I dotyczy wielu ludzi. W samym Kleszczewie zostanie podłączonych 168 mieszkań. Poza tym do kolektora będzie się mogło podłączyć 230 posesji. Inwestycja zakończy się pod koniec listopada tego roku. Ale to nie wszystko. W tym samym czasie zostanie zakończona budowa nowej oczyszczalni o mocy 800 m sześciennych na dobę - z 2 ekoblokami, z możliwością dostawienia jeszcze jednego. Budowę tę rozpoczęto w listopadzie 2004 roku, czyli będzie trwała rok. To długo? Rok? Łączny koszt tych inwestycji wyniesie 7 mln. złotych (oczyszczalnia ok. 2.8 mln. zł). Pierwsze ścieki z Kleszczewa, Semlina, Jezierc i Piesienicy popłyną już we sierpniu tego roku.
A co z przyłączami? - pytamy. - To zwłaszcza w tej gminie budzi kontrowersje. Przypomnijmy tutaj, że niektórzy pinczyniacy uważają, jakoby budowa przyłączy do ich domów to było zadanie gminy.
- Oczywiście przyłącza to nie zadanie gminy - odpowiada wójt Gajewski. - Muszą zapłacić właściciele posesji. Nie będzie tanio, gdyż średnia długość przyłącza wynosi 23 metry. Teoretyczny koszt takiego przyłącza wynosi 3 tys. zł, ale mówi się o 1,8 tys. zł. Zdaję sobie sprawę, że to dla wielu kwota olbrzymia. Trzeba będzie ten problem jakoś rozwiązać.
W jaki sposób? Wójt nie chce mówić.
Przy okazji Gajewski zauważa: - Kiedy źle zbudowana w latach dziewięćdziesiątych oczyszczalnia nie oczyszczała ścieków, kiedy ścieki z Kleszczewa płynęły do jeziora, to jakoś w środowisku i w mediach była cisza. A teraz, gdy ta wielka inwestycja zbliża się ku końcowi, nagle szuka się sensacji. Dotyczy to przede wszystkim zrzutu ścieków do kleszczewskich jezior. Zupełnie jakby to zaczęło się dziać za mojej kadencji. Rozwiązujemy wieloletni problem mieszkańców Jezierc, Semlina i Kleszczewa i problem jezior, i dlaczego teraz o tych inwestycjach nie piszą? Przeciwnie, szuka się sensacji. Niektórzy nawet nasyłają kontrole. I się rozczarowują, bo te, po zapoznaniu się z sytuacją, są nam bardzo przychylne.
A skąd wzięły się na te wielkie zadania pieniądze?
- Ze skarbu państwa, z budżetu gminy i pożyczka z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, umarzana w 50 procentach. O środki unijne nie mogliśmy się starać, bo przede mną nie przygotowano dokumentacji. Kiedy tylko zostałem wójtem, zaczęliśmy ją robić. Praca nad tym trwała rok.
Jakie następne inwestycje czekają gminę po tym zadaniu?
- Przygotowujemy dokumentację dotycząca produkcji wody. Trzeba ten temat uporządkować. To też będzie potężna inwestycja. Zaczniemy ją w przyszłym roku.
Dodajmy jeszcze do tego, że sołectwa w gminie Zblewo przygotowały 22 projekty (kosztowały 180 tys. zł) w ramach programu odnowy wsi. Spośród nich gmina złożyła do województwa trzynaście. Jedno sołectwo może zdobyć nawet 450 tys. zł. Niestety, szanse na pozyskanie jakichkolwiek pieniędzy nie są duże. W kolejce z roku na rok stoi coraz więcej sołectw, a pula się nie zwiększa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz