czwartek, 5 maja 2005

Moja czarodziejska góra

Współczesną młodzież. Podobno hałaśliwa, bez uczuć, arogancka. Lubi muzykę hard, dyskoteki, gry komputerowe z krwią na monitorze. Nie kocha, nie tęskni, nie marzy. Czyli że nie jest romantyczna? Oczywiście, że jest. Wychodzi to podczas rozmowy z młodzieżą z Osieka. Temat - ulubione miejsc, gdzie odrywają się od diabelnie brutalnej rzeczywistości, by przemyśleć świat.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Paweł Cejrowski powołuje się na to przysłowie i po chwili wyjaśnia, że pewnie jego koledzy będą mieli jakiś ulubiony zakątek, ale on uważa za owe miejsce cały Osiek. Tutaj jest zrelaksowany, tutaj zapomina o przykrościach, tu się nie stresuje. - Z racji, że wyjeżdżam często do Niemiec, wiem jak ciężko wytrzymać bez tego Osieka. Po moim ostatnim pobycie w Niemczech stwierdziłem, że mogę tam wytrzymać tylko tydzień. Nie wiem, czym to jest spowodowane - czy nieznajomością języka, czy też tęsknotą. Osiek, choć mały, swój urok ma. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Pierwsze - to trzy jeziora, które świetnie nadają się do pływania i wędkowania. Mamy też niebrzydki kościół, którego ksiądz co roku organizuje festiwal muzyki Gospel. Może nie należę do zwolenników i słuchaczy tej muzyki, ale popieram tę inicjatywę, jest świetna. Mógłbym jeszcze przytaczać wiele przykładów, które świadczą o niepowtarzalności Osieka. Co jednak dadzą słowa. Wystarczy spojrzeć przez okno.

Tutaj zatrzymał się czas
Swoim azylem Maciek Drobny nazywa plażę nad Jeziorem Czarne, która jest jednakowo urocza bez względu na porę roku, pogodę czy niepogodę. Kiedy Maciej siada na złotym piasku, z którego usypana jest cała plaża, zapomina o wszystkim. Patrząc na falującą wodę, zapomina o problemach, widzi świat inaczej. Wydaje mu się, że tam nawet zatrzymał się czas. - To wszystko, co znajduje się wokół tej plaży wraz z nią samą jest moją bezludną wyspą, na którą uciekam, gdy mam dość zgiełku i problemów nowoczesnego świata. Zamykam wtedy oczy i wyobrażam sobie wszystko to, czego w danej chwili potrzebuję. Po takim pobycie w moim ulubionym zakątku jest mi łatwiej dalej żyć.

Lekarstwo na smutek
Dla Kasi Kaczeszewskiej miejscem, gdzie zapomina o swoich problemach, gdzie odrywa się od rzeczywistości jest las. Kiedy czuje się samotna, kiedy jej źle, idzie do najbliższego lasu i wsłuchuje się w przyrodę. - Tutaj mogę sobie nawet głośno krzyczeć, co mnie gnębi, gryzie itd. Przyroda mnie zawsze wysłucha, ludzie nie. Ja nigdy nie będę miała takiego zaufania do ludzi, jakie mam do przyrody. Ona jest moim lekarstwem na smutek. Dlatego często każdą wolną chwilę spędzam w lesie. Rozmawiam z przyrodą również wtedy, kiedy jestem szczęśliwa.

Baśniowa kraina
Przydomowy ogród jest zaczarowaną górą dla Krzysia Szuty. To właśnie w ogrodzie Krzysio się relaksuje i nabiera sił do dalszej pracy. Tutaj też odpoczywa. - Ogród jest dla mnie miejscem wyjątkowym, szczególnie wtedy, gdy wszystko budzi się do życia. Tutaj zapominam o przytłaczającej mnie rzeczywistości. Myślami jestem daleko, w przeróżnych krainach i przestworzach. Bywa, że wkraczam w baśniową krainę, staję się kimś zupełnie innym. Zapominam o całym realnym świecie.

Osobista przestrzeń
- Każdy ma takie miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie. Ma tam swoją prywatność - mówi Milena Trojanowska. Dla niej tym ulubionym miejscem jest leśna polana niedaleko domu "dookoła której rosną małe sosenki i świerki, dzięki temu nikt mnie nie widzi". Polanka jest bliska sercu Mileny, bo kojarzy się z wczesnym dzieciństwem. Tutaj bawiła się ze swoją siostrą, potem spotykała z przyjaciółmi, urządzała ogniska. - Teraz chodzę tam pisać swój pamiętnik, wiersze i inne wspomnienia. Jak jestem zdenerwowana, to właśnie tam idę się wyładować na jakimś drzewie i wykrzyczeć lub popłakać w samotności. Jest to naprawdę bliskie mi miejsce i za nic bym go nie oddała nikomu. Tam wszystkie troski szybko mijają, tam jest mi dobrze. To moja prywatna, osobista przestrzeń.

Staję się lepsza
Dla Karoliny Cybuli tym wyjątkowym miejscem jest Jezioro Słone, które znajduje się w jej rodzinnej miejscowości Skrzyni. - Najładniej jest tutaj w nocy. Jezioro nabiera tajemniczości. Czuję, że odbite w wodzie światło gwiazd rozjaśnia jakby moje czarne punkty w życiu. Słone jest tym miejscem, którego głębia pochłania wszystkie moje problemy i wątpliwości. W ogóle pochłania wszelkie szkaradztwa. Dla mnie jest to miejsce szczególnie wyjątkowe, niezapomniane, bardzo ważne. To właśnie tutaj spotkałam bardzo bliską mi osobę. Przychodzę tu często. To tutaj widzę wszystko w innym świetle. Wydaje mi się, że ta panująca głucha cisza rozwiązuje moje problemy. Staję się jakby lżejsza. Pozbawiam się wszelkiego balastu. Staję się lepsza.

Odzyskuję pozytywną energię
- Taką zaczarowaną górą dla mnie jest wiele miejsc, ale wszystkie łączy je woda. Uwielbiam rzeki, jeziora, morza. Każda woda, której szumu mogę posłuchać i w której odbija się słońce. Kiedy stoję na pomoście i patrzę na jezioro, w którym odbija się zachodzące słońce, mogę przemyśleć wiele spraw. Odpoczywam, kiedy przechadzam się brzegiem morza. Odetchnąć oraz oderwać się od rzeczywistości potrafię nawet wtedy, kiedy czyszczę pokład jachtu. Wszelki pobyt nad wodą pozwala mi zebrać myśli. Tu odzyskuję pozytywną energię - mówi Bernadeta Firyn.
Teresa Wódkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz